Myśli sobie: ,,Chyba to dla niego wystarczająca nauczyka ale...... sama nie wiem...." Po chwili zastanowienie atakuje znowu.
-CHIKORYTA! DZIKIE PNĄCZE!
Offline
Cranidos wybadając za okno nadziął się na pręt... Ataki Chikoryty, choć zepchneły go z prętu niepozwoliły mu odpocząc...
Offline
Zaglondam przez okno, i zaraz otwieram jednego pokeballa co sprawia że Chikoryta tam wpada, zamykam i wychodzę z labolatorium, i wędruje do centrum.
Offline
Widisz że Cranidos się podnosi i idzie za tobą... Niechce walczyć... Zauwarzasz, że cały jego brzuch jest oblany krwią. Ma też dziurę na ręku od pręta, a także siniaki po twojej Chikorycie...
Offline
ZAbieram w pokeballu Cranidosa, i idę szybko do miasta by go wyleczyć.
Offline
Odbija pokeball ręką... Pada na ziemie pół przytomny... (Jak go wezmiesz do pokeballa to b ędzie twój na ZAWSZE)
Offline
Szybko zabieram go do pokeballa i idę do centrum.
Offline
Zanim zdąrzyłaś to zrobić przyjechała oficer Jenny. Zaczeła krzyczeć że prawie zabiłaś tego pokemona. W rezultacie zakuwa cię w kajdanki i wrzuca do furgonetki. xD
Offline
W furgonetce mówię:
- Wcale nie chciałam go skrzywdzić... chciałam mu pomóc ale spalił mi włosy! XD- Powiedziałam otwierając cicho okno, i wyrzucając przy swoim domu wszystkie pokeballe które mam tak aby ona mnie nie szłyszała. Pokeballe trafiają na mój ogródek.
- Naprawde... nigdy nie chciałam zabić żadnego pokemona!- Powiedziałam smutna.
Offline
Hmm... Rozumiem, możeż być na niego zła, ale on musiał się nadziać! Pewnie o pręt... Hmm... Ale musiałaś to zrobić jakimiś pokemonami, prawda? Pokaż mi je... Lepiej żebyś to zrobiła bo inaczej będzie z tąbą kiepsko...
Offline
-Jasne, ale tak się zdaje że przez przypadek wypadły mi z okna..... musimy się zatrzymać to ci je pokaże. To Chikoryta.- Powiedziałam.
- Nie uciekne jakby co, bo wiem że i tak byś mnie znalazła.- Powiedziałam.
Offline
Hmm... Może niewzadze cię do więzienia... Ale w jakich okolicznościach spotkałaś tego Cranidosa?(Nagle ku swojemu zdziwieniu zauwarzaż że w miejscu gdzie stał Cranidos, jest pustka)
Offline
- Poszłam do labolatorium... słyszałam jakieś hałasy na górzę, i zauwarzyłam jego, jak wszystko niszczy...- Wytłumaczyłam lekko zdziwiona...
Offline
Oficer J. mówi: Niemoże być... Czyżby to był ten Cranidos? Wyżuca cię z jadącej furgonetki, na trawe i odjeżdza. Nadal maszs kajdanki i wszystko cię boli...
Offline